Trakcja elektryczna cudo, może przypisz do tramwajów i uzupełnij opis o właściwą notkę? :-)

Proszę zwrócić uwagę na wiszący świetlny znak ostrzegający kierowców zbliżających się ul. Limanowskiego o mogącym wyjechać z prawej lub lewej strony tramwaju. Zapalenie czerwonego światła wymuszało wjechanie tramwaju w strefę skrzyżowania .

Dlaczego zatem sygnalizator dla motorniczych skierowany jest w stronę z której żaden motorniczy nic nie widzi? Pamiętam taki sam sygnalizator na skrzyżowaniu ulic 1Maja i Kosteckiego. Tam również czerwone światło sygnalizatora widzieli tylko kierowcy.

W Wałbrzychu tramwaje kursowały po jednotorowych liniach z mijankami. Sygnalizatory o których mówimy sygnalizowały zbliżanie się tramwaju do niebezpiecznego skrzyżowania. Były swego rodzaju dzisiejszym znakiem "STOP" Taki sygnalizator wisiał również na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego z Psim Polem na Nowym Mieście. Jest takie zdjęcie na stronie.

Ja doskonale wiem jak kursowały tramwaje w Wb, tylko nie mogę się zgodzić na widniejący pod zdjęciem podpis mówiący, że jest to sygnalizator dla kierowców. Nie jest. Jest dla motorniczych. Jeśli przyjąć, że palące się czerwone światło oznacza "Zakaz wjazdu na odcinek jednotorowy znajdujący się za sygnalizatorem" to tak, jest to znak "Stop", ale absolutnie nie sygnalizował zbliżania się tramwaju do niebezpiecznego skrzyżowania. Wspomniane przez ciebie skrzyżowanie (Psie Pole) tylko potwierdza to co piszę, bo tam też była mijanka i zawieszenie tego sygnalizatora w tamtym miejscu także ma sens, bo następna mijanka była dopiero na skrzyżowaniu Piłsudskiego z 11-go listopada z trzema przystankami po drodze, a więc całkiem daleko i motorowy mógł całego odcinka nie widzieć przy wjeździe nań, więc sygnalizacja była tu wskazana. Sygnalizator tego typu działa w ten sposób, że pantograf tramwaju wjeżdżającego na odcinek jednotorowy, najeżdżając na specjalne "sanki" umieszczone na sieci w odpowiedniej odległości przed, zamykał obwód (zajmował odcinek jednotorowy) i powodował zapalenie się światła na sygnalizatorze na końcu tego odcinka, dla kierunku przeciwnego. Motorniczy nadjeżdżający widząc zapalone czerwone światło miał "zakaz wjazdu na odcinek jednotorowy". Jeśli odcinek ten był zasilany z podwójnego drutu jezdnego (po jednym dla każdego z kierunków ruchu) można było obwód zamykać poprzez zwarcie obu przewodów, co odbywało się dopiero po wjechaniu na odcinek z dwoma przewodami. Na zdjęciu powyżej moim zdaniem owe "sanki" widać pod pierwszym oknem na pierwszym piętrze szkoły więc odcinek za mijanką w kierunku zachodnim był zasilany z jednego przewodu, ale dla potwierdzenia przydało by się ujęcie z innego miejsca. Jak podchodziłem do egzaminu na na motorniczego to tak mnie przynajmniej uczono, ale to było dawno temu więc co nieco mogło mi wyparować z wątłej mózgownicy :-)